Autorem artykułu jest Misiowaty.m@gmail.com
Czy da się zadbać o stan hamulców?
Wydawałoby się, że okładziny hamulcowe powinny wytrzymać kilkadziesiąt tysięcy kilometrów. Tymczasem już po kilku czy kilkunastu tysiącach mechanik zaleca ich wymianę. Czyżby błąd producenta albo oszustwo warsztatu?
Identyczne okładziny można zużyć przez tysiąc kilometrów jazdy (np. w zawodach sportowych) lub przez kilkadziesiąt tysięcy kilometrów. Nie chodzi zresztą tylko o sport. Wystarczy, że jeden kierowca jeździ autem bardziej obciążonym, może z przyczepą, ponadto rzadziej stosuje hamowanie silnikiem. Zaś inny kierowca w takim samym samochodzie lepiej przewiduje na drodze, częściej stosuje "wybiegi", nie dojeżdża ostro do czerwonych świateł, itp. Różnica w trwałości elementów układu hamulcowego między ich autami może być wielokrotna. Trwałość "klocków hamulcowych" zależy też od ich marki i modelu. Bywa, że te bardziej odporne na przegrzanie, pozwalające intensywnie hamować (używane w sporcie samochodowym, albo do samochodów tuningowanych), są jednocześnie mniej trwałe od "zwykłych".
Mechanicy przyjmują zasadę - zazwyczaj tarcze hamulcowe wymienia się co dwie wymiany klocków hamulcowych, choć bywają wyjątki. W rzeczywistości decyduje o tym grubość tarczy (minimalną wartość podaje producent) i stan jej powierzchni. Hamulce przednie, ze względu na większą intensywność hamowania kół przedniej osi, wymagają wymiany okładzin co najmniej dwukrotnie częściej niż tylne. Różnica ta jest jeszcze większa, gdy z przodu mamy tarcze, a z tyłu bębny.
Oczywiście żadne z tych reguł nie mają zastosowania, gdy np. okładzina się rozwarstwi lub tarcza hamulcowa pęknie - takie przypadki zdarzają się rzadko, ale są możliwe.
Wspomnijmy też o jeszcze innym, niekorzystnym zjawisku jakiemu mogą podlegać elementy cierne układu hamulcowego: gdy kierowca jeździ naprawdę niezwykle delikatnie i dba o hamulce przy każdym zmniejszaniu prędkości... także nie czyni dobrze! Tarcze i okładziny hamulców, dla ich sprawnej pracy, wymagają niemałej temperatury. Jednocześnie, z oczywistych powodów, wykonane najczęściej z żeliwa tarcze mają tendencję do korodowania. Używając hamulca "normalnie" czyli czasami hamując dość intensywnie, czyścimy je i usuwamy z nich warstwę tlenków. Prawidłowo pracująca tarcza ma jednakowy, srebrzysty kolor na całej powierzchni. Wtedy najmniej zużywa okładziny hamulcowe, a ponadto pozwala, w razie potrzeby, uzyskać maksymalną silę hamowania.
Jeżeli zbytnio oszczędzając hamulce dopuścimy do tego, że tarcze w znacznej części pokryte będą rdzą, paradoksalnie zużycie okładzin wzrośnie, a w czasie awaryjnego hamowania może okazać się, że hamulec jest bardzo słaby, bo materiał cierny ślizga się po warstwie tlenków. Ponadto usunięcie tej rdzy nie jest łatwe, zazwyczaj wymaga demontażu i przetoczenia tarcz, a wtedy może się okazać, że właściwie należy je wymienić. Tak więc radzimy hamulce używać średnio intensywnie, gdyż wykonanie od czasu do czasu ostrego hamowania zupełnie im nie szkodzi. Nie należy zbytnio przejmować się trwałością hamulców - wpływa na to tyle parametrów, że trudno wszystkie mieć ciągle pod kontrolą. Nie można też wyznaczyć z góry przebiegów między wymianami okładzin i tarcz. Zużycie hamulców należy sprawdzać przy każdym przeglądzie, a ponadto nie można ignorować ewentualnych bieżących sygnałów. Wiele samochodów ma elektryczne wskaźniki stanu okładzin - lampka kontrolna tablicy rozdzielczej zapala się, gdy grubość okładziny jest niewielka. Należy też zważać na odgłosy zgrzytania - prostym rozwiązaniem jest blaszka, która zawadza o tarczę, gdy okładziny są już cienkie. Gdy zaś przy hamowaniu pojawia się "bicie", czyli pulsowanie pedału, jest to sygnał nie tyle zużycia okładzin, co wykrzywienia (w skrajnym przypadku - pęknięcia) tarcz. Należy je wtedy wymienić na nowe, choć bywa, że gdy ich zużycie jest jeszcze niewielkie, wystarczy delikatne wyrównanie (przeszlifowanie lub przetoczenie) ich powierzchni.
www.twojefinanse.dobrz.pl
www.autoserwis.maport.pl
---
Artykuł pochodzi z serwisu Publikuj.org.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz